Pierwszy monopolowy w Arabii Saudyjskiej — ale tylko dla dyplomatów
W dzielnicy dyplomatycznej Rijadu otworzy się pierwszy w kraju sklep z alkoholem. Stać się to może w najbliższych tygodniach. Są jednak haczyki.
Alkohol będą mogli kupić jedynie nie-muzułmańscy dyplomaci po rejestracji przez aplikację w telefonie oraz otrzymaniu kodu dostępu od saudyjskiego MSZ. Planowany jest również miesięczny limit zakupów.
Odejście od kompletnej, narzuconej odgórnie abstynencji jest elementem szerszej liberalizacji Arabii Saudyjskiej. Mohammad bin Salman, książę koronny i de facto władca, stawia na odejście od ropy naftowej oraz przekształcenie kraju w regionalnego lidera biznesu, sportu i turystyki. To zaś nie obejdzie się bez zwabienia osób z innych kręgów kulturowych, szczególnie z bogatych części świata.
Nie jest wykluczone, choć też niepotwierdzone, że konsumpcja alkoholu będzie legalizowana stopniowo, tak aby z jednej strony zachęcać obcokrajowców do przyjazdu, ale jednocześnie nie narzucać terapii szokowej lokalnym muzułmanom.
Saudyjczycy zadają już teraz pytania o tożsamość królestwa. Pojawiają się obawy o wzrost alkoholizmu oraz kształt zmian w społeczeństwie, dla którego picie alkoholu jest tematem tabu.
Fakt, że sklep będzie obsługiwał jedynie niewiernych dyplomatów oznacza, że zdecydowana większość społeczeństwa nie odczuje wyraźnej różnicy. Alkohol bywa już teraz serwowany na terenie ambasad. Funkcjonuje też czarny rynek, zwłaszcza na osiedlach zamieszkałych przez pracowników z Zachodu, gdzie za kilkaset dolarów można kupić mocne trunki.
Rząd planuje ograniczenie importu napojów wyskokowych przez dyplomatów by ograniczyć nielegalny handel. Tym bardziej wydają się prawdopodobne plany ściśle kontrolowanej legalizacji - alkohol może stać się dostępny, ale jedynie w wyznaczonych przez rząd surowych granicach.
Publiczne spożycie i posiadanie alkoholu jest teraz nielegalne. Tradycyjnie jest karane chłostą, karą pieniężną i więzieniem, a dla obcokrajowców grozi również deportacją. W ostatnich latach odchodzi się jednak od chłosty na rzecz pozbawienia wolności.
Arabia Saudyjska pozostaje w tyle w porównaniu ze swoimi sąsiadami. Choć w Kuwejcie oraz (od niedawna) Iraku alkohol również jest nielegalny, dostęp do niego pozostaje swobodny w Bahrajnie i ZEA, a w mniejszym stopniu też Omanie. W Bahrajnie wystarczy mieć ukończone 21 lat, podobnie jak w ZEA, gdzie do niedawna wymagane było zaświadczenie o innowierstwie — innymi słowy, należało stać się licencjonowanym alkoholikiem. W Omanie licencję tą mogą uzyskać rezydenci na komisariacie. W każdym z tych państw funkcjonują bary i sklepy monopolowe. Nielegalne jest jednak picie alkoholu publicznie i prowadzenie pod wpływem.
Alkohol jest tu przy tym bardzo drogi. Butelka piwa w sklepie kosztuje ok. 10 zł, a najtańsze wina zaczynają się od 50-60 zł. Małe piwo w barze to zaś wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych.
Nie ogranicza to turystyki weekendowej. Co czwartek do Bahrajnu zjeżdżają tłumy saudyjskich obywateli i rezydentów by się zabawić w arabskim Las Vegas. Przejście graniczne na moście im. króla Fahda jest drugim najbardziej obleganym portem lądowym na świecie - dzienny ruch w dni wolne sięga nawet 70 tysięcy pojazdów.