Palestyna. Bahrajn w szpagacie

Od kilku dni na ulicach powiewają palestyńskie flagi oraz banery ze sloganami o jedności wspólnoty muzułmańskiej*. Organizowane są też zbiórki na rzecz ofiar izraelskich bombardowań.

8 listopada rząd Bahrajnu potwierdził, że ambasador Izraela opuścił Manamę. Podobnie zrobił przedstawiciel królestwa w Izraelu. Przestały też latać samoloty do Tel Awiwu.

Wstrzymano współpracę gospodarczą, choć był to mały krok dla ludzkości - wartość handlu między obojgiem państw nie przekroczył 30 milionów dolarów w okresie 2021-23. Jest to mikroskopijna kwota w porównaniu do skali wymiany handlowej ZEA i Izraela, liczonej w miliardach dolarów.

Jako pierwszy informację o ograniczeniu relacji dyplomatycznych ogłosił bahrajński parlament. Doprowadziło do pewnej konsternacji, gdyż polityką zagraniczną może zajmować się tylko rząd i król. Te instytucje nabrały zaś wody w usta i około tygodnia siedziały cicho. Początkowo zaprzeczał również Izrael, zarzekając się, ze relacje pozostają stabilne, a ambasador wyjechał w celach prywatnych.

W wyniku masowego mordowania mieszkańców Gazy setki Bahrajńczyków w całym kraju wyszło na ulicę w geście solidarności z Palestyńczykami. Po Wiośnie Arabskiej zaostrzyła się rządowa polityka bezpieczeństwa wewnętrznego, ale co może wydawać się zaskakujące, wcale nie jest.

Arabskie księstwa Zatoki Perskiej polegają na Ameryce w kontekście konfrontacji z Iranem, który według nich wścibia nos w nieswoje sprawy. Rządowi Bahrajnu zależy zatem na dobrych relacjach z USA - ta zaś usilnie próbuje wymazać grzechy z przeszłości, wspierając Izrael na śmierć i życie (Palestyńczyków).

Porozumienia Abrahamowe nie przyczyniły się do bahrajńskiego rozkwitu gospodarczego, ale są istotne ze względu na zbliżenie do USA oraz ZEA, które również unormowały stosunki z Izraelem. USA jest najważniejszym graczem wojskowym i geopolitycznym w regionie, mimo pogłosek o wyprowadzce. Zbliżenie do ZEA pozwala zaś na wyrównanie sił względem Arabii Saudyjskiej, największej lokalnej monarchii o daleko idących ambicjach.

Normalizacja z Izraelem nie zyskała przy tym na popularności w arabskich społeczeństwach. Poparcie dla Porozumień Abrahamowych zawsze miało jednocyfrowe poparcie w badaniach opinii. Przyzwolenie na protesty staje się zatem wentylem bezpieczeństwa, dzięki któremu publiczny gniew kieruje się na izraelskie zbrodnie, nie zaś politykę państw arabskich.

Rząd próbuje balansować zatem społeczne emocje i geopolityczne zwady. Premier i następca tronu potępił atak terrorystyczny Hamasu z 7 października, krytykując tym samym odpowiedź Izraela. Jednocześnie wice-przewodniczący izby niższej parlamentu chce wyrzucić Porozumienia Abrahamowe do kosza. Choć bahrajński parlament zwykło się opisywać jako całkiem krzepki w porównaniu do innych państw regionu, jest on wciąż bezzębny wobec rządu i rodziny królewskiej. Początkowe zamieszanie kupiło książętom czas na przygotowanie spójnej odpowiedzi.

Państwa regionu, które przekroczyły Rubikon w 2020 nie chcą utraty dotychczasowych osiągnięć. Takie głosy dochodzą zarówno z Bahrajnu, jak i ZEA, które nie zerwą stosunków dyplomatycznych z Izraelem.

Zjednoczone Emiraty Arabskie grają o wiele wyższą stawkę. Współpraca gospodarcza obu krajów jest o wiele dalej rozwinięta niż w przypadku Bahrajnu. Abu Zabi i Jerozolima współpracują również na polu bezpieczeństwa. ZEA, ze względu na swoje bogactwo i wpływy w regionie, zamierzają działać uspokajająco na izraelską politykę bezpieczeństwa, choć do tej pory wychodziło im to z nikłym skutkiem - przynajmniej z perspektywy ciągle bombardowanych Palestyńczyków.


(*) كالجسد الواحد (jak jedno ciało) i (jedna umma) أمة واحدة, oba na tle Meczetu al-Aqsa;


04.12.23