UE przypomina sobie o Zatoce Perskiej

20 listopada zakończył się Dialog Manamski, coroczna konferencja ds. bezpieczeństwa i relacji międzynarodowych. Wśród liderów z całego świata pojawili się przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. Tą ostatnią reprezentowała Ursula von der Leyen, Przewodnicząca Komisji Europejskiej. W związku z tym przybliżę wam dziś pokrótce historię relacji UE-Zatoka Perska, oraz jakie znaczenie ma w jej kontekście konferencja.

Choć temat ten nie jest regularnie podnoszony w dyskursie medialno-politycznym, sytuacja geopolityczna w Zatoce Perskiej - a także na szerszym Bliskim Wschodzie - jest istotna dla Europy. Niestabilność w państwach takich jak Libia, w których monarchie Zatoki Perskiej rozgrywają własne interesy, ma bezpośrednie przełożenie na to co dzieje się w Unii Europejskiej.

Zagrożone są ważne dla nas szlaki handlowe, gdyż przeciągająca się wojna w Jemenie, w której istotnymi graczami są ZEA i Saudowie, jest tuż przy szlaku biegnącym przez Kanał Sueski. Jest to potęgowane przez zachwianie bezpieczeństwa dla handlu morskiego, spowodowanym co róż kolejnymi atakami na tankowce w rejonie Cieśniny Hormuz.

Mimo powyższego, Unia Europejska pozostawała w tyle jeśli chodzi o możliwości wpływu na regionalną politykę oraz zabezpieczanie własnych interesów. Jednocześnie niektóre lokalne państwa zaczęły coraz śmielej poczynać sobie na arenie międzynarodowej. Syria stała się areną pośrednich starć między Katarem, Iranem i Arabią Saudyjską; podobny los spotkał Libię, gdzie Katar, ZEA i Turcja wspierają różnych pretendentów do władzy nad całym terytorium.

Libia, ostatni przystanek na szlaku migracyjnym do Europy, obrazuje to wręcz idealnie. Podobnie Syria. W obu przypadkach niestabilność i brak bezpieczeństwa sprawia, że do Europy docierają grupy migrantów, których obecność jest wykorzystywana przez rodzime ugrupowania ekstremistyczne do wykolejania europejskiej polityki wewnętrznej.** Obecność Rosji w Syrii, w formie bombardowań, wojny informacyjnej i sojuszu z Baszszarem al-Assadem, dodatkowo utrudnia uspokojenie się sytuacji.

Historycznie istnieje niewielkie zainteresowanie wspólną, unijną polityką zagraniczną wśród państw europejskich. Pozwala to teoretycznie na większą swobodę poszczególnych członków UE na tworzenie własnych relacji z państwami GCC, ale w rzeczywistości osłabia europejskie stanowisko względem tych krajów. Z jednej strony fragmentaryzacja ta doprowadziła do pewnego skonfundowania lokalnych oficjeli wielowarstwowymi relacjami i biurokracją między poszczególnymi instytucjami UE oraz jej członkami. W dodatku, pojedyncze państwa łatwiej rozgrywać. Było to szczególnie widoczne w kryzysie relacji między Niemcami a Arabią Saudyjską.

W 2017 roku minister spraw zagranicznych RFN Sigmar Gabriel potępił agresywną politykę zagraniczną Arabii Saudyjskiej, nawołując do embarga na sprzedaż broni do tego królestwa. W reakcji Saudyjczycy odwołali swojego ambasadora w Berlinie i odebrali dostęp do rządowych kontraktów istotnym niemieckim firmom, takim jak Bayer i Siemens. Eksport do Arabii Saudyjskiej, trzeciego największego partnera handlowego Niemiec w regionie, spadł o 5%.

Podobny los spotkał Szwedów dwa lata wcześniej. Uwczesna szefowa szwedzkiego MSZ Margot Wallström skrytykowała tortury, jakim saudyjscy więziennicy poddali blogera Raifa Badawiego. Saudyjczycy oraz (dobrze z nimi żyjący) Emiratczycy odwołali swoich ambasadorów w Sztokholmie. Co więcej, królestwo zawiesiło wydawanie wszystkich wiz biznesowych dla obywateli Szwecji, a Liga Arabska, organizacja zrzeszająca 22 państwa arabskie, odwołała przemówienie Wallström nt. praw kobiet. Miało się ono odbyć ramach szczytu Ligii w Kairze.

Wzbogacające się na sprzedaży surowców monarchie inwestują zaś setki milionów euro w największe europejskie firmy, od banków (UniCredit), przez fundusze energetyczne (Hiszpania) i producentów samochodów (Volskwagen), po nieruchomości i kluby piłkarskie (PSG). Stało się to szczególnie widoczne w latach po kryzysie gospodarczym 2008-9, który wstrząsnął większością kontynentu.

Z jednej strony, krok ten zapewnił oczywiście konieczny zastrzyk gotówki, z drugiej zwiększył zależność naszych firm i gospodarek od zewnętrznych źródeł finansowania, które pochodzą od bogatych despotów. Istnieją podejrzenia, że inwestycja Kataru w klub Paris Saint-Germain była wprost elementem “podziękowań” tego kraju za otrzymanie tegorocznych Mistrzostw Świata.

Poszukując nowych inwestycji w gospodarkach dotkniętych kryzysem, państwa europejskie skupiły się na bilateralnych relacjach gospodarczo-kulturalnych. Cechowały się one pasywnością, a często wręcz ustępliwością wynikającą z przyzwyczajenia się do amerykańskiego parasola ochronnego. Ewidentny był brak naszego zaangażowania np. w kryzys katarski.

Stąd państwa GCC nie widzą tradycyjnie członków UE jako wiarygodnych partnerów, którzy mają coś poważnego do zaoferowania. Jest to spotęgowane pewnym dysonansem poznawczym i hipokryzją Zachodu, który po wiekach imperializmu, przymykania oczu na zbrodnie Izraela czy Rosji i własnego kryzysu praworządności, poucza resztę świata nt. praw człowieka. Wymienione wcześniej inwestycje dodają poczucia, że - mimo tego moralizatorstwa - Europę łatwo kupić.

Wywołany przez imperializm Rosjan kryzys energetyczny obudził Zachód na konieczność utrzymywania dobrych stosunków z bogatymi w surowce monarchiami Zatoki Perskiej. Uwidocznił to Joe Biden, zmuszony w końcu spotkać się z przywódcą Arabii Saudyjskiej - po latach przekonywania, że jest pariasem świata. W jego ślady zdaje się iść Unia Europejska, stąd wizyta Ursuli von der Leyen w Bahrajnie.

W swoim wystąpieniu von der Leyen podkreśla rolę regionu jako stabilnego partnera w sektorze energetycznym. Można wprost zauważyć pewną furtkę do dalszej współpracy, gdy mówi, że wyzwaniem pozostaje zapewnienie zapasów gazu na przyszłoroczną zimę. Zwraca dalej uwagę na współpracę Iranu z Rosją oraz atak drona na tankowiec “Pacific Zircon”, o który podejrzewa się Iran.

Polityka zagraniczna Iranu jest czułym punktem dla GCC, a wręcz solą w ich wspólnym oku. Region przeżywa teraz własną zimną wojnę; rywalizację między Iranem, a grupą państw skupioną wokół Arabii Saudyjskiej. Działania takich państw jak Iran i Rosja wymagają według von der Leyen wzmocnienia “architektury bezpieczeństwa” oraz szerszej współpracy na tym polu.

Josep Borrell, wysoki przedstawiciel unijny do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, zapowiedział powołanie Specjalnego Przedstawiciela UE do Zatoki Perskiej na kilka dni przed wybuchem wojny w Ukrainie. Pierwszy unijny wysłannik ma pojawić się w regionie do końca roku. Unia Europejska posiada teraz dziewięciu takich przedstawicieli, z reguły wysyłanych do skonfliktowanych części świata.

Już na wiosnę przypada szersza aktywność. Doszło do szeregu spotkań, m. in. saudyjskiego wice-ministra edukacji Saada al-Fuhaida z szefem Delegacji UE w Arabii Saudyjskiej, Patrickem Simonnetem, którzy rozmawiali o mobilności studentów między UE i tym królestwem. Bezpieczeństwo poruszył Ilkka Salmu, koordynator ds. zwalczania terroryzmu, spotykając sie z Walidem al-Chereidżim. wice-szefem saudyjskiego MSZ.

Na wrzesień przypadły kolejne spotkania na wysokim szczycie. Charles Michel, Prezydent Rady Europejskiej (europejskie instytucje zasługują na tego mema) spotkał się z przywódcami Arabii Saudyjskiej, ZEA i Kataru. Z szefami MSZ krajów GCC rozmawiał zaś Josep Borell. Katar odwiedził też Enrique Mora, wice-sekretarz generalny Służby Działań Zewnętrznych UE.

Jest to pierwsza podróż do Zatoki Perskiej urzędującego szefa RE. Jest to przy tym kolejny z czołowych urzędników unijnych mających wpływ na naszą politykę zagraniczną, który udaje się w tym kierunku. Fakt, że jego wizytę w krajach GCC poprzedził przystanek w Algierii - kolejnym ważnym producencie gazu - jest istotnym sygnałem na temat priorytetów Unii Europejskiej.

W połowie maja Unia Europejska nakreśliła zarysy swojej strategii wobec Zatoki Perskiej, przewidującej szczególnie szeroką współpracę na kilku płaszczyznach. Zauważa szansę na pogłębenie relacji gospodarczych w państwowych programach dywersyfikacji gospodarczej. Dochodzi do tego zwiększona działalność w sferze bezpieczeństwa i energetyki. Unia planuje pod tym ostatnim względem zintensyfikować współpracę związaną z odnawialnymi źrodłami energii, w tym z wodorem. Zwrócono tu uwagę na potencjał regionu w produkcji zrównoważonej energii ze względu na zasoby energii słonecznej i wiatrowej (sic!).

Pod względem bezpieczeństwa dominują dwie kwestie - bezpieczeństwo morskie i komunikacja na polu wojskowym. Zabezpieczenie morskich szlaków handlowych ma opierać się przede wszystkim na operacji Atalanta, w ramach której UE zwalcza piractwo nad wybrzeżem Somalii, oraz działaniach na rzecz deeskalacji w rejonie Cieśniny Hormuz. Tam dochodzi zaś do ataków na tankowce; ostatnio na “Pacific Zircon”, ale do podobnych incydentów dochodziło już wcześniej.

UE chce również działać na rzecz ograniczania użycia niektórych typów broni, a także wymiany informacji nt. ćwiczeń i polityki wojskowej. Na polu bezpieczeństwa swoje miejsca ma Iran, szczególnie w kontekście nuklearnego dealu (JCPOA). Monarchie arabskie Zatoki Perskiej z poczuciem zdrady patrzyły na poczynania Prezydentów Obamy i Bidena w tym kontekście, które uważają za zbyt pobłażliwe wobec Teheranu. Według UE, to państwa regionu Zatoki Perskiej powinny najaktywniej działać ku zmniejszaniu napięć w swoim sąsiedztwie, z jedynie pomocniczą rolą społeczności międzynarodowej.

Ursula von der Leyen zwróciła w Manamie uwagę na współpracę Iranu i Rosji w ramach wojny przeciw Ukrainie. Przyznała rację władcom państw GCC, którzy od lat zwracali uwagę na awanturniczą politykę Islamskiej Republiki. Oskarżają oni Iran o działania destabilizujące region, w tym wsparcie Ansar Allah w Jemenie. Według nich właśnie Iran stoi za atakami na tankowce w Cieśninie Hormuz oraz ich własną infrastrukturę naftową. W ramach zaostrzania kursu przeciw Teheranowi, szefowa KE zapowiedziała zintensyfikowanie sankcji przeciw irańskim oficjelom. Konieczne ma być również narzucenie dalszych ograniczeń na irański przemysł zbrojeniowy.

W wyniku irańsko-rosyjskiej współpracy zagrożenie ze strony Iranu stało się dla Europy bardziej namacalne. To zaś “muzyka dla uszu” monarchii Zatoki Perskiej, które mogą wreszcie poczuć się wysłuchane. Ich relacje z Iranem pozostają napięte, mimo niedawnych sygnałów o możliwej odwilży. Ogólna terrorystyczna polityka Rosji dała im kolejny prezent - zwiększoną zależność energetyczną Zachodu, a co za tym idzie, wzmocnienie własnej roli w polityce międzynarodowej. Wydaje się to stać w kontrze do naszych prób odejścia od paliw kopalnych na rzecz zielonej energii, ale - jak zwraca uwagę Ursula von der Leyen - i tu jest ogromne pole do wspólnej współpracy.


** podkreślam gwoli jasności - obowiązkiem uchodźców nie jest rozprawianie się z naszym neo-faszystami oraz rasistami. To nasza praca. Nikt nie ucieka z domu, jeśli nie musi, a neo-faszyści i im podobni wykorzystują naszą ciszę jako przyzwolenie na sianie niebezpiecznego fermentu.


25.11.22