Jak żydówka stała się ambasadorką arabskiego królestwa? O żydach w Bahrajnie

Najwcześniejsze wzmianki o obecności żydów w Bahrajnie wskazują na XII wiek, jednak początek żydowskiego życia we współczesnej historii Bahrajnu przypada na lata 80. XIX wieku. Okres począwszy od tego czasu do lat 20. i 30. stanowi największą aktywność imigracyjną żydów na archipelag - głównie z Iranu i Iraku. Dziadek dzisiejszego lidera społeczności Ebrahima Dawooda Nonoo w wieku 12 lat przybył tu ze swoim wujem, który zarabiał na życie sprzedając srebrne nici zebrane z porzuconych sukienek. Jak mówi sam Ebrahim, pierwsi żydzi w Bahrajnie byli najcześciej odmieńcami, niemogącymi znaleźć zatrudnienia w Iranie czy Iraku - szukali zatem szczęścia w Bahrajnie.

Szczyt pod względem ludności przypada na lata 30. i 40., choć nie ma zgody co do konkretnych liczb - własne szacunki społeczności mówią o liczbie 800 do 1500 osób. Ulica al-Mutanabi w Manamie była wręcz znana jako “ulica żydów” ze względu na ilość żydowskich biznesów, które zamykane były w szabat. Dziś społeczność ta liczy ok. 36 osób. Skupieni historycznie w stolicy Bahrajnu Manamie, dziś mieszkają przeważnie w Umm al-Hassam, na jej przedmieściach.

W roku 1935 członek rodziny Cartier, francusko-żydowskiej rodziny zajmującej się biżuterią, odwiedził Bahrajn w ramach podróży służbowej. W tym czasie dorzucił pieniądze na budowę świątyni oraz sprowadzenie rabbiego. W tym samym roku powstała najstarsza synagoga na arabskim wybrzeżu Zatoki Perskiej. Przez następną dekadę życie mniejszości żydowskiej toczyło się bardzo dobrze. Kurs ten utrzymywał się do czasu ogłoszenia przez ONZ rezolucji dotyczącej podziału Mandatu Palestyny w listopadzie 1947. Doszło wtedy do 3-dniowych zamieszek i demonstracji. Z państw ościennych przybywali Arabowie w celu zaognienia sytuacji, doprowadzając w końcu do zniszczenia synagogi oraz kilku żydowskich domów.

Członkowie mniejszości znaleźli schronienie wśród swoich bahrajńskich sąsiadów. Potwierdza to Houda Ezra Nonoo, o której za moment, oraz Charles Belgrave, główny wysłannik Imperium Brytyjskiego w Bahrajnie oraz doradca króla. W swoich pamiętnikach pisał “Arabowie byli zszokowani. Większość z nich, w miarę możliwości, dała schronienię i ochronę swoim żydowskim sąsiadom.” Zamieszki miały według niego zawrotny efekt - dały spokój wszelkim animozjom między bahrajńskimi żydami i Arabami. Większość mimo to wyjechała w przeciągu następnych 15 lat - głównie do Izraela i USA.

Wraz z uszczupleniem się żydowskiej społeczności przestała funkcjonować synagoga. Jak podkreśla Nancy Khedouri, żydowska pisarka z Bahrajnu, o której również za chwilę, była to własna inicjatywa lokalnej społeczności, wynikająca z całkiem prostego faktu - niemożliwe stało się utrzymanie mihnyanu, czyli kworum dziesięciu mężczyzn. Jest on wymagany do codziennych modlitw.

Część żydów zdecydowała się pozostać - w latach 60. było to ok. 200-300 osób. Przez kolejne dekady w Bahrajnie nie było nawet rabbiego, więc ceremonie religijne były przeprowadzane w domu lub zagranicą. Gdy syn Houdy Nonoo dojrzał do Bar Mitzvy, musiała sprowadzić rabbiego z Londynu. Żydzi pozostali też uzależnieni od zaopatrzenia w żywność koszer dostarczaną przez bazą amerykańskiej marynarki wojennej, która zastąpiła tu brytyjską flotę w 1971 r. Do dziś nie powstała też jesziwa, czyli szkoła żydowska. Edukacja religijna też odbywa się więc w domu; dzieci wysyłane są najczęściej do szkoły publicznej, katolickiej lub amerykańskiej. Większość chłopców ląduje w placówkach publicznych, gdzie edukacja religijna skupia się na islamie. Z drugiej strony dziewczynki wysyłane są z reguły do szkoły amerykańskiej, lub jak Houda, do szkoły katolickiej.

Mimo takich trudności, żydzi bahrajńscy mogą pochwalić się szeregiem znanych osobistości. Houda Ezra Nonoo została pierwszą kobietą ambasador Bahrajnu, obejmując panowanie nad amerykańską placówką w latach 2008-13. Stała się przy tym pierwszą osobą pochodzenia żydowskiego reprezentująca państwo arabskie na tak wysokim stanowisku. Jej rodzina, pochodząca z Iraku, posiada historię reprezentacji politycznej - jej dziadek Ebrahim Sinchas Nonoo zasiadał w radzie okręgowej w Manamie w roku 1934. Po odejściu założył jedną z najstarszych firm zajmujących się handlem walut w Bahrajnie, znanej dziś pod nazwą Bahrain Financial Company.

Ona sama pojawiła się w przestrzeni publicznej po raz pierwszy w 2004, gdy założyła NGO Bahrain Human Rights Watch Society, w ramach którego skupiała się na promocji praw kobiet i dzieci oraz pomocy gastarbaiterom, którzy stanowią istotną część ludności Bahrajnu podobnie jak w innych monarchiach arabskich Zatoki Perskiej. Jedną z akcji tego NGO to kampania “Respect Movement” na rzecz kobiet biorących rozwód. Standardowo dzieci zostają w takich przypadkach z ojcem, organizacja Houdy Nonoo apelowała o zwiększenie kobietom praw rodzicielskich.

W 2006 r. została mianowana przez króla Hamada bin Isę do Rady Szury, izby wyższej krajowego parlamentu. Zastąpiła w niej swojego kuzyna, Ibrahima, który po 5 latach w polityce postanowił wrócić do biznesu. Jak powiedziała w wywiadzie dla Washington Post, początkowe doniesienia medialne skupiające się na jej żydowskości odczuwała jako raniące. Ignorowały bowiem to, że identyfikuje się przede wszystkim jako Bahrajnka.

O Ibrahimie Dawoodzie Nonoo nie ma wielu informacji. Na pewno jest przewodniczącym Domu Dziesięciu Przykazań, bahrajńskiej synagogi, oraz Związku Społeczności Żydowskich Zatoki, o której piszę poniżej. Na codzień wciąż zajmuje się biznesem, aktualnie szefuje firmie Basma, która specjalizuje się w usługach biurowych.

Wspomniana wcześniej Nancy Dinah Khedouri jest spokrewniona z hongkońskim klanem Kedoorie, jedną z najbogatszych rodzin Dalekiego Wschodu. W 2010 r. zajęła miejsce w Radzie Szury, zastępując Houde Nonoo. Podkreśla, że dumna jest swojej tożsamości jako Bahrajnka żydowskiej wiary, osoba z Zatoki Perskiej oraz Arabka. Na drzwiach swojego domu ma zawieszoną Mezuzę, fragment tory, który służy jako błogosławieństwo domu. Faktycznie, konstytucja Bahrajnu, a konkretnie artykuły 18 i 22, gwarantują wolność wyznania.

Kilka lat temu zapanowało ożywienie wśród żydów w Zatoce Perskiej. Pisałem już o tym w lutym, przy okazji wizyty premiera Naftalego Benneata w Bahrajnie. W 2019 r. powstał Związek Społeczności Żydowskich Zatoki (AGJC), mający swoją kwaterę w Manamie, stolicy Bahrajnu. Organizacja ta zrzesza żydów ze wszystkich pięciu arabskich monarchii Zatoki Perskiej i utrzymuje się z ich datków. AGJC organizuje żydowski sąd, nazwany Beth Din Arabii, zajmujący się sporami prawnymi, prawnym statusem osób i rytułałami religijnymi. Organizacja zajmuje się też oczywiście organizacją świąt żydowskich dla tysięcy gości, takich jak Purim, Pascha, ale również Yom HaShoah - Dnia Pamięci Holokaustu. W 2021 roku ukończono renowację synagogi w Manamie. Doczekała się ponownego otwarcia we wrześniu tamtego roku. Prostej architektury synagoga znajduje się w centrum Manamy, kilka minut piechotą od Bab al-Bahrajn (dosł. Drzwi Bahrajnu), głównego, zabytkowego pawilonu stołecznego targu.

Pierwszy od 52 lat żydowski ślub miał miejsce w listopadzie 2021 roku. Bahrajńska społeczność żydowska ma nadzieję na więcej. Jeszcze w tym samym miesiącu AGJC uruchomił usługą randkową dla żydów ze wszystkich arabskich monarchii Zatoki Perskiej - Jewish Singles in the Gulf. Założeniem jest zachęcenie żydów do zapuszczenia korzeni w tej części świata. Użytkownik wypełnia kwestionariusz, który analizuje potem grupa swatek do znalezienia tej osobie pary.

Bahrajn i Izrael unormowały swoje relacje we wrześniu 2020, w ramach Porozumień Abrahamowych, których stroną były również Zjednoczone Emiraty Arabskie. Bahrajn i ZEA to pierwsze od ponad 20 lat państwa arabskie, które poszły w kierunku ocieplenia stosunków z Izraelem; Jordania uczyniła to podpisując z Izraelem traktat pokojowy w 1994. Egipt zrobił to samo w 1979. Porozumienie przewidywało całkowite unormowanie relacji, w tym otwarcie ambasad, dróg lotniczych, wymian handlowych oraz współpracy militarnej. Faktycznie, we wrześniu 2021 Izrael otworzył swoją ambasadę w Abu Dhabi i w World Trade Center w Bahrajnie. Ambasady Bahrajnu i ZEA działają zaś w Tel Awiwie. W tym samym czasie Gulf Air (flagowa linia lotnicza Bahrajnu) rozpoczęła loty do Tel Awiwu z Bahrajnu. We wrześniu 2020 tuziny protestujących demonstrowały przeciw normalizacji. Pomniejsze protesty miały miejsce również po otwarciu ambasady. Ebrahim Nonoo przyznał przy tym, że są Bahrajńczycy szukający okazji do współpracy z izraelskimi i żydowskimi biznesami. Przyznał też, że fenomen przyspieszył najbardziej właśnie po normalizacji stosunków z Izraelem.

Już w 2017 roku widać było pewne przebłyski w relacjach obu państw. We wrześniu król Bahrajnu Hamad bin Isa al-Chalifa potępił bojkot Izraela przez państwa arabskie oraz pozwolił na podróże do tego państwa. Na wydarzeniu zorganizowanym przez amerykańskich rabbich w centrum Simona Wisenthala w Los Angeles przemawiał syn króla Nasser bin Hamad, a Bahrajńska Orkiestra Narodowa zagrała hymn Izraela. Samo centrum od lat było już aktywne w królestwie i pomagało przy renowacji synagogi. W odróżnieniu od ZEA, Bahrajn nie musiał pozbywać się prawa nawołującego bojkotu Izraela, gdyż zrobił to już w 2005. Stało się tak w wyniku rozmów Bahrajnu oraz USA, które zakończyły się podpisaniem umowy o wolnym handlu. Umowa ta nie mówi wprost o relacjach obu krajów, ale były one dyskutowane podczas negocjacji. We wrześniu 2005 ówczesny minister finansów Ahmed bin Mohammed al-Chalifa powiedział, że “Bahrajn rozumie potrzebę do wycofania bojkotu Izraela i przygotowuje narzędzia w tym celu”. Już od 1994 roku unikano pośredniego bojkotu izraelskich produktów, unikano bezpośrednich kontaktów z tym państwem. Przed wizytą Benneta w części szyickich wiosek pojawiły się garstki antyizraelskich demonstrantów.

Ebrahim Nonoo ma nadzieję, że porozumienie z Izraelem doprowadzi do szerszej obecności żydów w Zatoce. Poza Bahrajnem, z Izraelem dogadały się też Zjednoczone Emiraty Arabskie. Planują też wybudować tzw. Dom Rodziny Abrahamowej, gdzie znajdzie się kościół, meczet i synagoga. W ZEA mieszka ok. 2000 żydów. Nonoo cieszy się, że żydzi mogą zostawać w ZEA, i budować tam rodziny, ale sam nie widzi się nigdzie poza Bahrajnem i podobnie jak Nancy Khedouri, widzi swoją kulturę jako bardzo arabską, a w Bahrajnie czuje się jak w domu.

Poniższy tekst jest zmodyfikowaną wersją mojej prelekcji, która odbyła się 29.05.22 w ramach krakowskiego Festiwalu Studiów Azjatyckich.


30.05.22